Info

Więcej o mnie.











Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Styczeń5 - 3
- 2021, Grudzień10 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik14 - 0
- 2021, Wrzesień22 - 0
- 2021, Sierpień9 - 0
- 2021, Lipiec5 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 0
- 2021, Maj18 - 0
- 2021, Kwiecień13 - 0
- 2021, Marzec8 - 1
- 2021, Luty8 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad14 - 0
- 2020, Październik9 - 2
- 2020, Wrzesień13 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec25 - 0
- 2020, Czerwiec19 - 0
- 2020, Maj12 - 1
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec12 - 0
- 2020, Luty10 - 2
- 2020, Styczeń11 - 1
- 2019, Grudzień12 - 1
- 2019, Listopad11 - 2
- 2019, Październik11 - 3
- 2019, Wrzesień11 - 0
- 2019, Sierpień5 - 0
- 2019, Lipiec6 - 1
- 2019, Czerwiec18 - 2
- 2019, Maj17 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec13 - 6
- 2019, Luty13 - 5
- 2019, Styczeń12 - 0
- 2018, Grudzień12 - 0
- 2018, Listopad13 - 1
- 2018, Październik13 - 3
- 2018, Wrzesień16 - 0
- 2018, Sierpień21 - 2
- 2018, Lipiec23 - 2
- 2018, Czerwiec21 - 3
- 2018, Maj26 - 12
- 2018, Kwiecień19 - 2
- 2018, Marzec21 - 18
- 2018, Luty18 - 0
- 2018, Styczeń13 - 1
- 2017, Grudzień7 - 1
- 2017, Listopad13 - 2
- 2017, Październik13 - 0
- 2017, Wrzesień17 - 3
- 2017, Sierpień17 - 1
- 2017, Lipiec24 - 1
- 2017, Czerwiec16 - 3
- 2017, Maj23 - 3
- 2017, Kwiecień22 - 7
- 2017, Marzec18 - 4
- 2017, Luty14 - 3
- 2017, Styczeń16 - 3
- 2016, Grudzień17 - 4
- 2016, Listopad16 - 5
- 2016, Październik17 - 5
- 2016, Wrzesień19 - 3
- 2016, Sierpień17 - 2
- 2016, Lipiec24 - 6
- 2016, Czerwiec20 - 6
- 2016, Maj27 - 10
- 2016, Kwiecień27 - 3
- 2016, Marzec25 - 17
- 2016, Luty20 - 26
- 2016, Styczeń18 - 4
- 2015, Grudzień17 - 3
- 2015, Listopad10 - 1
- 2015, Październik18 - 10
- 2015, Wrzesień16 - 4
- 2015, Sierpień13 - 8
- 2015, Lipiec28 - 11
- 2015, Czerwiec24 - 13
- 2015, Maj21 - 9
- 2015, Kwiecień21 - 18
- 2015, Marzec25 - 27
- 2015, Luty21 - 19
- 2015, Styczeń22 - 27
- 2014, Grudzień7 - 8
- 2014, Listopad11 - 14
- 2014, Październik13 - 3
- 2014, Wrzesień17 - 3
- 2014, Sierpień24 - 18
- 2014, Lipiec23 - 13
- 2014, Czerwiec22 - 21
- 2014, Maj13 - 5
- 2014, Kwiecień22 - 22
- 2014, Marzec15 - 11
- 2014, Luty10 - 11
- 2014, Styczeń11 - 14
- 2013, Grudzień2 - 1
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2016
Dystans całkowity: | 1259.28 km (w terenie 38.00 km; 3.02%) |
Czas w ruchu: | 81:05 |
Średnia prędkość: | 15.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 63.70 km/h |
Suma podjazdów: | 11049 m |
Suma kalorii: | 49130 kcal |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 52.47 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
- DST 54.56km
- Czas 03:17
- VAVG 16.62km/h
- VMAX 52.70km/h
- Temperatura 33.0°C
- Kalorie 2021kcal
- Podjazdy 295m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 19 magnetyczne piaski Ureki
Czwartek, 14 lipca 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 0
Rankiem wyjechaliśmy z Batumi dosyć ruchliwa szosą. Na trasie poznaliśmy ukraińska parę Władymira i świetnie zachowana Ludmiłą ( rower i ruch daje młodość to żywy przykład). Mijaliśmy się do Ureki kilka razy i w końcu razem nocowaliśmy pod namiotami nad morzem. Było wino, tańce i śpiew. Było fajnie, graliśmy nawet w kartofla. Na trasie wypadek harmonijkowy potłukło się kilka aut dziko jeżdżących gruzinów. Ureki słynie z magnetycznych plaż mających działanie zdrowotne. Piach ma kolor czarny lekko błyszczący a ludzie się w nim zakopują. W nocy zaatakowały nas krowy które przyszły posilić się czym popadnie w okolicy takie stadko wszystkożerców.Ureki ( gruziński : ურეკი) to miasto i nadmorski klimatyczny ośrodek na czarnomorskim wybrzeżu Gruzji . Położony w Ozurgeti dzielnicy w rejonie Guria , Ureki jest 60 km na północ od Batumi i około 300 km na zachód od stolicy kraju Tbilisi . Znajduje się 4 metrów nad poziomem morza i liczy 1.422 (2005 all-Georgia Census). [1] To otrzymał status miasta w 1953 roku. W przeciwieństwie do wielu obszarów na Morzu Czarnym, w Ureki plaże są piaszczyste, a nie pokryte kamyków
. Piasek w Ureki jest klasyfikowany jako czarny piasek i ma właściwości magnetyczne , które niektórzy uważają leczeniu wielu problemów zdrowotnych, w tym chorób układu krążenia. Stąd Ureki nazwa, która jest zmodyfikowaną wersją tureckiego słowa "Jurek", czyli "serce".

Kim nas żegna w Batumi © beduks

Nasz fenomenalny hostel © beduks

Ostatni tunel © beduks

I Batumi zostaje w tle © beduks

Fajne miejsce UREKI I TAKIE ZDROWOTNE © beduks

Ostatni ostryj wołowina marzeń © beduks

Plaże Ureki © beduks

Konik niewielki © beduks

Nasz biwak w Ureki © beduks

Tańce gruzińskie spontaniczne © beduks

Nasi ukraińscy przyjaciele © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 13.60km
- Czas 01:19
- VAVG 10.33km/h
- VMAX 23.80km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 527kcal
- Podjazdy 148m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 18 dzień wolny w Batumi.
Środa, 13 lipca 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 0
Rankiem wróciliśmy do miasta , w drodze trochę pobłądziliśmy i trzeba było wzdłuż kolejki górskiej trawersować spore zbocze. Zaczęliśmy szukać kwatery. Szło opornie ceny były zaporowe. Na jednej z bocznych uliczek tam gdzie dzień wcześniej się posilaliśmy był hostel. I to był strzał w 10. Początkowo marudzili , że nie ma miejsc ale w końcu umieścili nas na sporej sali z piętrowymi łóżkami w krainie globtroterów. Kąpiel, posiłek, pranie i wycieczka na bazar gdzie zakupiłem sporo egzotycznych przypraw w tym niezwykłą sól swanecką. Po powrocie do hostelu okazało się, że w naszej sali jest sporo nowych twarzy. I zaczęła się międzynarodowa impreza której nigdy nie zapomnę. Ormiańsko gruzińsko ukraińsko szwajcarsko koreańsko polska biba na 100 fajerek. Gospodarz był niesamowity napiekł pysznych placków kukurydzianych ze sportowym pozdrowieniem: ze sportowym pozdrowieniem: zrzuty załatwił pyszne śledzie i napitki było bardzo interesująco i miło. Był sympatyczny Paweł ze Szczecina z dziewczyną opowiadał dowcipy grał na gitarze i tłumaczył na angielski. Był prawdziwy bojownik ukraiński walczący z separatystami który wydostał się z niewoli, byli dwaj szwajcarzy studiujący w Moskwie. Była stomatolog świeża z Kijowa i artysta z Erewania. W trakcie przyjechał Kim koreańczyk z Seulu który z domu wyjechał na rowerze w 2010 roku po prostu bikowy kosmita. Jakoś tak szybko czas zleciał, że obudziłem się rano.
W takim pięknym miejscu biwakowaliśmy © beduks

Las bambusowy pod Batumi © beduks

Arbuzowe giganty © beduks

Mięsko na bazarze © beduks

Placki śliwkowe pycha © beduks

Ach te przyprawowe zapachy © beduks

Na bazarze wina i czaczy nie brak © beduks

Klimaty bazarowe © beduks

Mój hit zielony pomidor faszerowany czosnkiem i świeżymi ziołami © beduks

Tka bojownika o wolność Ukrainy © beduks

Z panią stomatolog z Kijowa i artystą z Erewania © beduks

Sungwon Kim Koreański mistrz świata 6 lat w podróży © beduks

Jego sfatygowany bike © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 44.70km
- Czas 02:53
- VAVG 15.50km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 1001kcal
- Podjazdy 70m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 17 Batumi, ech Batumi
Wtorek, 12 lipca 2016 · dodano: 04.10.2016 | Komentarze 0
Wjechaliśmy dosyć sprawnie i szybko do czarnomorskiego kurortu przez duże K Batumi. Miasto z subtropikalnym klimatem i wschodnią kulturą imponuje. Masa przeróżnych budowli, przypomina lekko Dubaj choć nie są tak wysokie. Przez 4 lata kiedy byłem poprzednio miasto wypiękniało i nabrało klasy. Przejechaliśmy nadmorską rowerostradą do centrum, tam kąpiel w morzu i opalanie. Z dziwów był facet z tresowaną kurą która sama wskakiwała na kierownicę roweru i dumnie jechała. Po południu posiłek w małym barze oczywiście lokalne chaczapuri adżaruli. Plan był taki albo jedziemy za miasto na camping , albo śpimy na leżakach na plaży, oba nie wypaliły. Na leżakach nie było żle tylko komary spać nie dawały. Andrzej rozbił namiot przy centralnej promenadzie ja postąpiłem podobnie choć miałem złe przeczucia. Krótko przed północą przyszła straż miejska i grzecznie kazała się zwijać. Na zachodzie pewnie byłby gruby mandat. Co było robić, z lekko depresyjnym Andrzejem przejechaliśmy za miasto i tam na dzikiej plaży poszliśmy spać wśród szumu fal. Tego fragmentu nie ma na gps bo wyłączyłem go wieczorem.
Start do Batumi © beduks

Batumi to ma ściechy © beduks

I Love Batumi © beduks

Jest miło cel osiągnięty © beduks

Wieża ażur © beduks

Miasto zachwyca © beduks

I jak tu nie kochać © beduks

Budowle ciut futurystyczne © beduks

Plaża Butumska © beduks

Twarda poducha © beduks

Nocą wygląda obłędnie © beduks

Kawka w Batumi © beduks

Ten kurzany treser © beduks

Kura jedzie bo chce © beduks

Taki gruziński Dubaj © beduks

Maja fantazję © beduks

Adżaruli w pełnej krasie © beduks

Stara wysotka miasta © beduks

Te brzydkie panie co robia dobrze ... wsie tam uszły na lato i Alfik jaki piękny © beduks

Rowerzysta z kraju Putina © beduks

Wieżyczka widokowa © beduks

Grające fontanny © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 48.01km
- Czas 02:56
- VAVG 16.37km/h
- VMAX 47.90km/h
- Temperatura 20.3°C
- Kalorie 1738kcal
- Podjazdy 277m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja I Armenia dzień 16 a morze Czarne było tak blisko
Poniedziałek, 11 lipca 2016 · dodano: 30.09.2016 | Komentarze 0
Wyszliśmy rano z naszego dzikiego noclegu i pięknym kanionem zjeżdżaliśmy w kierunku Batumi. Plan był taki , że nocujemy nad morzem. Po drodze turystyczne śniadanie pod wiatą bo popadywał deszcz. Widoki przecudne wodospady kaniony i te górskie widoki. W zasadzie nasza górska przygoda dobiegała końca. Okolice Batumi też są górzyste , ale to tylko takie hopki góra 100 m. W jednej miejscowości zrobiliśmy sesję przy wodospadzie. Wpadliśmy do sklepu i WPADLIŚMY na gruzińską gościnność. My ostatnie kabanosy oni czaczę. Nie chcąc przesadzić pojechaliśmy kilkaset metrów do restauracji uczcić dojechanie do morza Czarnego winem zostało tylko 23 km. Tam lokalni biznesmeni zaprosili nas na prawdziwą bigatą suprę. Rybki były przepyszne. Ale o dalszej jeżdzie mowy nie było. Na malowniczym brzegu rzeki rozbiliśmy namioty i wygrzewaliśmy się na popołudniowym słońcu. Morza Czarnego tego dnia nie udało się zobaczyć.
Ruszamy po ciekawym noclegu © beduks

Śniadanie mistrzów © beduks

Ruskie też pamiątki pozostawili © beduks

Andrzej na ulicy © beduks

Rzeka płynie do Morza Czarnego © beduks

To jest most dla mało bojażliwych © beduks

Silna grupa z Ukrainy © beduks

Kaniony kaniony © beduks

Wodospadzik lokalny © beduks

To już poważne dzieło natury © beduks

Zaczęło się niewinnie © beduks

Zachodzi go z tyłu © beduks

Wino przedniej jakości © beduks

Supra prawdziwie gruzińska © beduks

Miejsce naszego biwaku © beduks

Andrzej na biwaku © beduks

Rower już wypoczywa © beduks

Nasze obozowisko © beduks

Buty wyprane © beduks

Całkiem fajne miejsce na nocleg © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 98.36km
- Teren 38.00km
- Czas 06:25
- VAVG 15.33km/h
- VMAX 63.60km/h
- Temperatura 22.5°C
- Kalorie 4633kcal
- Podjazdy 1539m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 15 bezdroża i wertepy.
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 0
Po wygodnym noclegu ruszyliśmy dosyć dobrym asfaltem lekko pod górkę do Adigeni. Zaraz za tym miasteczkiem rozpoczynał się legendarny dla rowerzystów podjazd na przełęcz pod Khulo. Brama do Azji lub do Europy. 38 km mordęgi po kamlotach załamuje. Po drodze była chatka bar z miejscowymi specjałami. Asfaltu brak niby kiedyś był ale się całkiem sfilcował. Na przełęczy spotkaliśmy Francuzów jadących do Japonii wyprawa na rok. Za Khulo anglika z Londynu na poziomce zmierzał do Chin. Kolacja w restauracji a co nam tam. Zaczął padać deszcz i zaczęliśmy szukać schronienia na drodze był opuszczony hotel w nim otwarte okno i małe pomieszczenie z 2 łózkami, władowaliśmy się o zmroku razem z rowerami. Było ciepło, sucho, spokojnie i egzotycznie.
Andrzej pomaga małej dziewczynce © beduks

Dziko i przyrodniczo © beduks

Krowie historie nieustannie © beduks

Kochają mosty © beduks

Chaczapuri w chatce w górach © beduks

Andrzej gotuje pierogi © beduks

Z francuzami w górach wyprawa na rok © beduks

Mżawka i chmury 2025 mnpm © beduks

Na przełęczy pod legendarnym Khulo © beduks

W kierunku Khulo © beduks

Pan z Londynu na poziomce do Chin © beduks

Kanion gruziński © beduks

Czas szukać noclegu © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 99.27km
- Czas 05:22
- VAVG 18.50km/h
- VMAX 49.10km/h
- Temperatura 31.0°C
- Kalorie 3721kcal
- Podjazdy 427m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 14 do Acchalciche.
Sobota, 9 lipca 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 0
Po wysokogórskim noclegu zaczęliśmy zjeżdzać w zielone doliny, temperatura rosła z każdą chwilą. Dojechaliśmy do miasteczka Achalkalaki jednego z większych w tym najbiedniejszym rejonie Gruzji. Rozpoczęła się najprzyjemniejsza zjazdowa ( podjazdy na tym etapie to 427 m zjazdy aż 1631 z 2150 m zjechaliśmy na 1024 mnpm) część trasy.Mijaliśmy piękny zamek na wzgórzu i liczne kramy z owocami i winem . Etap długi, ale bardzo przyjemny. W Acchalciche na wzgórzu piękny zamek i znależliśmy tania kwaterę z bardzo dobrymi warunkami nieopodal z widokiem na ta zacną budowlę. Pranie Andrzej kolacja ja i była dosyć wystawna w wygodnym wielkim łożu można było zebrać siły na następny etap.

I wiemy gdzie jesteśmy © beduks

Kwitnę na trasie © beduks

Tu zabłądziliśmy © beduks

Czy to wagon ? może kiedyś teraz to poważny most przez rzekę kreatywność ponad wszystko © beduks

Zamek górski a właściwie ruiny © beduks

Oczarowany AS © beduks

Fajna zielona górka © beduks

Dla tych widoków warto było się wysilać © beduks

Trasa zjazdowa jak miło © beduks

Zamczysko godne uwagi © beduks

Zamek przedni © beduks

Miasto na A bardzo historyczne © beduks

Kolacja prawie na zamku © beduks

Zmachał sie to i śpi zasłużenie © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 69.97km
- Czas 06:06
- VAVG 11.47km/h
- VMAX 63.70km/h
- Temperatura 16.7°C
- Kalorie 3114kcal
- Podjazdy 981m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 13 wracamy do Gruzji.
Piątek, 8 lipca 2016 · dodano: 20.09.2016 | Komentarze 1
Rano przy składaniu namiotów lunął silny deszcz. Obsługa stacji paliw wsparła nas daj ac nam do dyspozycji całkiem wygodny pokój socjalny. Niebawem przyszła pani z restauracji i przygotowała dla nas bardzo smaczne wprost królewskie śniadanie. Czego tam nie było ? Smakołyki regionalne i domowe przetwory dostaliśmy również paczki na drogę z owocami. Deszcz nie ustawał cóż trzeba ruszać po mokrym. Droga wiodła cały czas lekko pod górę. Zaraz za miastem wyszło słońce i zrobiło się pięknie , choć nie do końca bo znowu złapałem gumę. Długo i namiętnie podjeżdżaliśmy w kierunku gruzińskiej granicy , było coraz wyżej i coraz chłodniej. Przejście granicy bez problemów choć sama placówko co nie co egzotyczna i dzika. Rozpoczął się najtrudniejszy chyba odcinek na wyprawie. Jechaliśmy pod górkę ok 5 % i nie to było najgorsze tylko bardzo silny chodny przeciwny wiatr , który zabierał siły, droga też była kiepskiej jakości. O czym powiedzieli nam niemieccy rowerzyści mijani przed granicą. Ubieraliśmy coraz to nowe ubiory bo temperatura na płaskowyżu spadła do 9 stopni . Przed kolacja dotarliśmy do wiejskiego sklepu na zakupy. Dostaliśmy pyszny kawał sera od mieszkańca w prezencie a co prawdziwy rarytas. Tylko dlaczego oni chodzą w zimowych czapkach latem. Na wysokości 2150 mnpm rozbiliśmy namioty zjedliśmy kolejna jajecznice , myć nie było się gdzie więc dzień dziecka. Mocno zmęczeni poszliśmy spać na naszym wysokogórskim biwaku. za 3 km będzie 1000 km na wyprawie.
Śniadanie mistrzów © beduks

Armeńsko polska kulinarna integracja © beduks

Ku granicy © beduks

Masa mięska © beduks

Co raz bliżej do Gruzji © beduks

Drogi gruzińskie czyli pułapki © beduks

Spokojnie plenerowo bez aut i ludzi © beduks

Spokój i bardzo fajna traska © beduks

Szaszłykowa dolina © beduks

Teraz tylko zjazdy jak miło © beduks

Aura jest z nami i AS © beduks

Takie owoce sprezentowane © beduks

Miasto gdzie królują krowy © beduks

Wolność dla woła © beduks

Niemcy wymiatają © beduks

Jazda jazda © beduks

Biwak płaskowyżowy © beduks

Tylko dlaczego ludzie chodza tu w czapkach latem? © beduks

Górski płaskowyż jest chłodno 6 stopni © beduks

Niby wysoiko a gór nie widać © beduks

Nasz wysokogórski nocleg 2150 mnpm © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 58.92km
- Czas 03:27
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 32.80km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 1705kcal
- Podjazdy 188m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 12 Erewań i przejazd do Gumri.
Czwartek, 7 lipca 2016 · dodano: 08.09.2016 | Komentarze 0
Rano patrzę za okno jest lazur. To będzie Ararat. Pobiegłem w miasto i pytam skąd widać i szczęka czy żuchwa opadłą . Majestatyczna góra wyłaniająca się spośród chmur była zupełnie czymś innym co do tej pory widziałem. Po śniadaniu wyjechaliśmy za miasto i święta góra Ormian położona tuż za turecka granicą widoczna była jeszcze lepiej. Cała seria fot i jedziemy główną drogą na Erywan. Bardzo ciepło. Wydaje się, ze jazda do szarej smutnej i bezwyrazowej stolicy Armenii był jednak błędem. W lekkim stresie przedarliśmy się do centrum. Miasto koszmarek nawet centralny plac taki sobie. Do pięknego Tblisi Erywan nie ma szans. Kolejne przejeżdżanie tego sporego i ruchliwego miasta było bez sensu stąd wsiedliśmy w pociąg do Gumri który jechał powoli i długo klucząc pomiędzy górami. Już o zmroku wysiedliśmy w tym jednym z większych miast Armenii i rozbiliśmy się nieopodal stacji paliw. W pociągu degustowaliśmy pyszne wino z granatów, pierwszy raz miałem okazję, jest doskonałe.
Pierwsze spotkanie z Araratem i Lenin też patrzy © beduks

Pierwsze silne doznania © beduks

Plac naczelny miasta Ararat © beduks

Ararat sprzątany © beduks

Potęga 5 tysięcznika różnica poziomów 4600 m © beduks

Góra wielka silnie historyczna © beduks

Z Araratem w tle © beduks

Butelki do koniaku © beduks

Koszmar stolica Armenii © beduks

Centrum Erywana © beduks

Dworzec główny Erywan © beduks

Gość na koniu tu wszystkie pomniki są z koniem © beduks

muzeum kolejnictwa na dworcu Erywan © beduks

Wycieczkowiec Erywański © beduks

Na dworcu głównym w Erywaniu halo tu Erywan ( wino z granatów) © beduks

Tym pojedziemy do Gumri © beduks

Żegnamy Ararat © beduks

Przed Gumri © beduks

Towarzyski Polak z Kaszub © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 73.16km
- Czas 05:20
- VAVG 13.72km/h
- VMAX 52.60km/h
- Temperatura 32.0°C
- Kalorie 3404kcal
- Podjazdy 979m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 11 do Araratu.
Środa, 6 lipca 2016 · dodano: 07.09.2016 | Komentarze 0
Pospaliśmy dłużej niż zwykle i ruszyliśmy na trasę przy sporej temperaturze. Jechaliśmy owocową doliną pełną sprzedawców różnych fruktów, wina i czaczy. Na trasie spotkaliśmy sympatycznych włochów z którymi kilkakrotnie wyprzedzaliśmy się tego dnia. Na trasie poczęstowano nas owocami i lawaszem, miły niespotykany w Europie gest. Pan z Iranu również nas ugościł kawiorem i szaszłykiem. Długo i namiętnie w upale na podjazdach. Przejazd przez czerwony kanion i bardzo długi zjazd do miasta Ararat. Słynnej góry nie było widać bo pogoda padła. ( pozostała nadzieja na rano ). Zaczęło padać, ale uczynni mieszkańcy pilotowali nas do spokojnego hoteliku , gdzie pojedliśmy pysznego arbuza.
Campingowo rewelacja © beduks

ruszamy na Ararat © beduks

Czubek czy góra co ja tutaj robię? © beduks

Ranek wita nas widokami © beduks

Zatrzymuje czas © beduks

Alkoholowa dolina © beduks

Precjoza czereśniowe © beduks

Jest wybór winny © beduks

Podjazdy moja pasja © beduks

Podjazd z bufetem za free © beduks

Co za tym wzniesieniem jasne kolejny podjazd polecam na ukojenie nerwów © beduks

Teraz tylko w dół © beduks

Włosi jeżdżcy tacy sobie za to mili © beduks

Cmentarnie i widokowo © beduks

Na Ararat © beduks

Irańczycy mili ludzie © beduks

Kawior i lawasz od pana z Iranu czemu nie szaszłyk też był © beduks

Przyrodniczo po Armeńsku © beduks

Naprawdę ciekawe miejsce na rowerowanie © beduks

Panorama każda piękna jak każda inna © beduks

Cmentarzyk bardzo wysoko © beduks

Pogoda sprzyja zmęczenie narasta © beduks

Holendrzy maja pod góę my już nie © beduks

Na dole czeka na nas niezwykły Ararat © beduks

Damian i Armenia © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 90.76km
- Czas 05:32
- VAVG 16.40km/h
- VMAX 55.10km/h
- Temperatura 25.8°C
- Kalorie 3752kcal
- Podjazdy 812m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 10 przełęcz Selima.
Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 01.09.2016 | Komentarze 0
Jedziemy nadal dalej wzdłuż Sewanu do Martuni. Na trasie wiele historycznych chaczkarów , czyli krzyżów rzeżbionych w kamieniu.Za tą miejscowością kolejne , dość łagodne jednak bardzo długie podjazdy na słynną przełęcz Selima. Droga wydawała się nie mieć końca osiągnęliśmy najwyższy punkt wyprawy 2410 mnpm. Piękno przełęczy Selima kładzie na kolana zaczęły się-zjazdy serpentynami. Przebiło to nawet zjazd do Andory w Pirenejach. Tarcze polewałem wodą by nie spalić klocków. 13 km 1450 m niżej, słoneczna bardzo ciepła owocowa dolina. I tu spotkało nas ogromne zaskoczenie w postaci znakomicie położonego i wyposażonego campingu. Nie odbiegał standardami od tych z europy zachodniej z wyjątkiem śmiesznie niskiej ceny i zagęszczenia byliśmy tylko we 2 na całym terytorium. Spaliśmy w domku na drzewie, a gospodyni powiesiła nam na drzewie router wifi. Ucięliśmy teletransmisje z domem i znajomymi degustując pyszne miejscowe wino.
Chaczkary historia tej ziemi © beduks

Precyzyjnie w kamieniu © beduks

W środku małego chramu © beduks

Cmentarz po Ormiańsku © beduks

Zawsze na wzniesieniu © beduks

Ludzie dbaja o pamięć © beduks

Kolejny chaczkar © beduks

Duży chaczkar © beduks

Technologia cięcia głazu © beduks

Przed przełęczą © beduks

Mgliście i pochmurnie © beduks

Na przełęcz Selima zapowiada się pysznie© beduks

Rekord wysokości © beduks

Chłodzenie tarcz © beduks

U góry 9 stopni © beduks

Przez wieki jedyna droga przez te góry © beduks

Pustkowia Armenii © beduks

Zjazdowiec AS © beduks

Zielo mi zielono © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016