Info

Więcej o mnie.











Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Styczeń5 - 3
- 2021, Grudzień10 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik14 - 0
- 2021, Wrzesień22 - 0
- 2021, Sierpień9 - 0
- 2021, Lipiec5 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 0
- 2021, Maj18 - 0
- 2021, Kwiecień13 - 0
- 2021, Marzec8 - 1
- 2021, Luty8 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad14 - 0
- 2020, Październik9 - 2
- 2020, Wrzesień13 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec25 - 0
- 2020, Czerwiec19 - 0
- 2020, Maj12 - 1
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec12 - 0
- 2020, Luty10 - 2
- 2020, Styczeń11 - 1
- 2019, Grudzień12 - 1
- 2019, Listopad11 - 2
- 2019, Październik11 - 3
- 2019, Wrzesień11 - 0
- 2019, Sierpień5 - 0
- 2019, Lipiec6 - 1
- 2019, Czerwiec18 - 2
- 2019, Maj17 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec13 - 6
- 2019, Luty13 - 5
- 2019, Styczeń12 - 0
- 2018, Grudzień12 - 0
- 2018, Listopad13 - 1
- 2018, Październik13 - 3
- 2018, Wrzesień16 - 0
- 2018, Sierpień21 - 2
- 2018, Lipiec23 - 2
- 2018, Czerwiec21 - 3
- 2018, Maj26 - 12
- 2018, Kwiecień19 - 2
- 2018, Marzec21 - 18
- 2018, Luty18 - 0
- 2018, Styczeń13 - 1
- 2017, Grudzień7 - 1
- 2017, Listopad13 - 2
- 2017, Październik13 - 0
- 2017, Wrzesień17 - 3
- 2017, Sierpień17 - 1
- 2017, Lipiec24 - 1
- 2017, Czerwiec16 - 3
- 2017, Maj23 - 3
- 2017, Kwiecień22 - 7
- 2017, Marzec18 - 4
- 2017, Luty14 - 3
- 2017, Styczeń16 - 3
- 2016, Grudzień17 - 4
- 2016, Listopad16 - 5
- 2016, Październik17 - 5
- 2016, Wrzesień19 - 3
- 2016, Sierpień17 - 2
- 2016, Lipiec24 - 6
- 2016, Czerwiec20 - 6
- 2016, Maj27 - 10
- 2016, Kwiecień27 - 3
- 2016, Marzec25 - 17
- 2016, Luty20 - 26
- 2016, Styczeń18 - 4
- 2015, Grudzień17 - 3
- 2015, Listopad10 - 1
- 2015, Październik18 - 10
- 2015, Wrzesień16 - 4
- 2015, Sierpień13 - 8
- 2015, Lipiec28 - 11
- 2015, Czerwiec24 - 13
- 2015, Maj21 - 9
- 2015, Kwiecień21 - 18
- 2015, Marzec25 - 27
- 2015, Luty21 - 19
- 2015, Styczeń22 - 27
- 2014, Grudzień7 - 8
- 2014, Listopad11 - 14
- 2014, Październik13 - 3
- 2014, Wrzesień17 - 3
- 2014, Sierpień24 - 18
- 2014, Lipiec23 - 13
- 2014, Czerwiec22 - 21
- 2014, Maj13 - 5
- 2014, Kwiecień22 - 22
- 2014, Marzec15 - 11
- 2014, Luty10 - 11
- 2014, Styczeń11 - 14
- 2013, Grudzień2 - 1
Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2014
Dystans całkowity: | 1560.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 90:31 |
Średnia prędkość: | 17.21 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.10 km/h |
Suma podjazdów: | 20072 m |
Suma kalorii: | 33471 kcal |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 65.02 km i 3h 56m |
Więcej statystyk |
- DST 78.70km
- Czas 04:14
- VAVG 18.59km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 2136kcal
- Podjazdy 1717m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Zjawiskowe Montserrat 15
Czwartek, 14 sierpnia 2014 · dodano: 15.08.2014 | Komentarze 0
Albert przyżądza mi prawdziwe śniadanie sportowca. Po drodze mijam piękne ruiny katedry i mostu w Manresie. Ruszam do Montserrat jestem psychicznie nastawiony na ten ciężki sztywny podjazd min 3 h z odpoczynkami to 9 km serpentyn 8-12 proc. Na miejscu okazuje się, że na górę jeżdzi kolejka prawie nasza skmka. Rowery wożą bezpłatnie. Oddycham z ulgą 6 euro rower bezpł. Warto podjazd by mnie wykończył na górze mialbym dość życia. 15 minut szczyt klasztor katedra sporo turystów. Robię masę pięknych fotek. No faktycznie zjawiskowe miejsce. Staję w kolejce do św. figurki 75 minut stania kolejka długa niektórzy rezygnują ja jestem cierpliwy. Katedra piękna mnóstwo pięknych rzeżb obrazów ornamentów. Po doznaniach duchowych. Zjeżdżam stromymi serpentynami w dól. Co chwilę stop i pstryk obrazy jak z folderów. Na dole upał jadę dobrze idzie. Miałem spać koło Terrassy, ale jadę do Barcelony na camping nadmorski tuż za lotniskiem. Zamiast baranów można liczyć startujące samoloty co 2-3 min nonstop. Chcę nareszcie odpocząć popływać poopalać się poprostu nic nie robić po, obiedzie wypad do centrum 20 km.
Montserrat okna mieszkania Alberta © beduks

Kierunek Montserrat © beduks

Wyjeżdżam z Manresy © beduks

Na razie płasko a nawet z górki © beduks

Mały masyw wrażenie duże © beduks

Zameczek na trasie © beduks

Dzisiaj też bardzo ciekawy etap © beduks

Dojeżdzam do początku masywu © beduks

Z trasy © beduks

Klasztor ma fantastyczne położenie © beduks

Sporo ludzi ale klimat jest © beduks

Jest co fotografować © beduks

Imponujące ściany skalne © beduks

Hotel w kompleksie klasztornym © beduks

Widok z Montserrat © beduks

Rzut oka na wieżę © beduks

Ludzie budują w miejscach trudnodostępnych © beduks

Małe ale widowiskowe góry

Atutem klasztoru jest położenie sam też jest przepiękny

Tylko 300 m różnicy poziomów i 9 km serpentyn ale będzie jazda tarcze zagrzeją się do czerwoności

Kunsztowne ornamenty klasztoru © beduks

Wszystkie budynki zadbane © beduks

Rzeżba z Montserrat © beduks

Info także po polsku © beduks

Skały wiszące nad klasztorem robią wrażenie © beduks

Kolejna płaskorzeżba © beduks

Dziedziniec klasztoru © beduks
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 62.60km
- Czas 03:24
- VAVG 18.41km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 1703kcal
- Podjazdy 801m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Manresy 14
Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 15.08.2014 | Komentarze 0
Rano śniadanka żegnam Martę i Marka który dokonał przeglądu mojego roweru poprawił to i tato. Do Manresy tylko 50 km głównie z górki nareszcie trochę odpocznę. Od 30 lipca jadę nieustannie a w planie były 2 dni wolnego. Czeka mnie tylko jeszcze jedno wielki wyzwanie górskie klasztor Montserrrat 600 m w górę. Piękne widoki na trasie jedzie się nieżle tylko ten upał. Jadę prźez Navarchles to z powieści Falcone. Skończyłem audiobooka Dziewczyna z pomarańczami mądry i filozoficzny. Dojeżdżam do centrum Manresy idę do knajpki na wifi. Dzwonię do Alberta ten jest w pracy i mówi , że niedługo przybędzie. Potem przysyła sms że zaopiekują się mną przyjaciele. Przychodzi piękna meksykanka Lu chowa mój bagaż i rower i idziemy do cafe. Przychodzi sympatyczny Albert idziemy do jego apartamentu. Jemy kolację pasta makaron sałatka z tofu i lulu.
Zaczęły się tzw Czeskie górki © beduks

Katalońska prowincja © beduks

Ruchy separatystyczne w Berdze oflagowanie przed jesiennym referendum © beduks

Kościólek we wsi © beduks

Płaskowyż też ma swoje uroki © beduks

Wyjątkowo ciekawe miejsca © beduks

Pogoda nadal dopisuje od poczatku nie wyjąłem kurtki przeciwdeszczowej © beduks

Takie pstryk z góry © beduks

INFRASTRUKTURA DROGOWA PIĘKNA © beduks

Do Manresy już niedaleko © beduks

Sam sobie © beduks

W tle imponujący masyw Montserrat © beduks

Fragment mostu wykorzystany politycznie © beduks

Ten w środku to Albert mój sympatyczny gospodarz i nasza przyjaciółka z Meksyku Lu

Wesoła kolacyjna na tarasie Alberta w Manresie © beduks

Kiedyś to umieli budować mosty
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 64.10km
- Czas 03:42
- VAVG 17.32km/h
- VMAX 59.30km/h
- Temperatura 29.0°C
- Kalorie 1683kcal
- Podjazdy 1555m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Hiszpańska prowincja 13
Wtorek, 12 sierpnia 2014 · dodano: 13.08.2014 | Komentarze 0

Kataloński dom na wzgórzu

W tle wysokie góry dobrze, ze zmieniłem trasę dłużej ale po małych górkach © beduks

Impreza u Marty i Marka

Impreza u Marty i Marka © beduks
Po nocy w fajnym miejscu nad rzeką pojechałem w kierunku Bergi miał to być krótki łatwy etap. Ale w tych górach nie ma łatwych etapów. Mozolny długi podjazd na kolejną przełęcz, ciągle czuję, że brak mi sił. No ale nie ma zmiłuj. Po 3 godz. dociersm do podpirenejskiego sporego miasta Berga. Pierwszy raz decyduje się na obiad w barze smaczny i w miarę tani 8 E. Jadę w kierunku noclegu. Climent pisał, że niedaleko jest fajne miejsce nad rzeką jadę 4 km. Oczywiście podjazd na 2 km. Potem zjazd i relasik nad rzeką. Jadę do domu Climenta to maleńka katalońska wieś. Gospodarstwo zadbane. Czekam aż Climent wróci z pracy, dogadać się ciężko nikt po angielsku ni w ząb. Jutro do Manresy dużego miasta mam nadzieję na regenerację bo jedzie się naprawdę ciężki nogi nie chcą kręcić.
Okazuje się, że Climent wyjechał do Francji i sąsiedzi nie bardzo wiedzą co ze mną zrobić. Pytam czy mogę rozbić namiot ok rozbijam. Zaczynam przygotowania do kolacji. Marzę o gorącym prysznicu. Nagle przychodzi jakaś anglojęzyczna i mówi, że mam się zwijać i jechać do willi koleżanki Climenta Marty, czemu nie. Okazuje się że moja znajomość angielskiego jest już na poziomie komunikatywnym oczywiście Kalego. Podjęty zostałem przednio super pokój, cudowny gorący prysznic. No i jak Leonard Cohen "dzisiaj tu jutro tam .....". Marta jechała autem z Bergi i widziała moją walkę na długim podjeżdzie jest nauczycielką więc mamy tematy tym bardziej że jej córka uprawia koszykówkę.Następnie trafiłem na jakieś przyjęcie urodzinowe. Były dania marokańskie smaczne, anchois, szampan, wino, lody i jak tu schudnąć. Na samym podjeżdzie bardzo ostrym szutrowym łańcuch zaklinował się pomiędzy małą i średnią zębatką z przodu. Gospodarz powiedział, że nie mam się martwić rano będzie perfecto.

Katalonia pragnie wolności © beduks

Berga ciekawe miasto © beduks

Kościólłek w wioseczce w której nocowałem
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 106.10km
- Czas 06:17
- VAVG 16.89km/h
- VMAX 62.80km/h
- Temperatura 31.0°C
- Kalorie 2895kcal
- Podjazdy 1478m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Witaj Katalonio 12
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 · dodano: 12.08.2014 | Komentarze 1
Trochę mnie te góry zmęczyły. Dziś 2 przełęcze.

Za radą Gonzalo zmieniam trasę dłuższa o 45 km ale wjazd na Molinę na tym zmęczeniu poza moim zasięgiem. Dokończę o wczorajszym noclegu bo warto. Gonzalo jedzie na motocyklu ja za nim po 2 km przesiadamy się do jego peugota. Trochę pokazał mi miasto jeden Mc Donalds jeden stadion jedno więzienie i setki firmowych i niefirmowych sklepów. Księstwo Andory jest bardzo bogate żyje z sąsiadów, a dokładnie sprzedaje tanio wszystko co się da szczególnie w weekendy 1000 francuzów i hiszpanów przyjeżdżają na zakupy. Dużo bardzo bogatych sklepów np.salon porsche. Nikt w tym księstwie nie płaci podatków, 3 proc. Vat z handlu i można. Infrastruktura przebogata. Jeżeli ktoś zdeponuje w tutejszym Banku 25000 euro może zostać andorczykiem. Jedziemy z Gonzalem do argentyńskiej knajpki małe piwko co nieco na ząb. Następnie Gonzalo zawozi mnie do willi swojego znajomego bardzo bogatego belga który zamieszkał w Andorze. Ten pokazuje mi pokój udostępnia kuchnię łazienkę internet. Domek bardzo piękny wysoki standart. Gospodarz belg Philip jest zapalonym downhilowcem czyli zjeżdża ekstremalnie z góry na rowerze sprzęt ma niezły za jakieś 7 tyś zł. Rano jedziemy do salonu rowerowego, jeszcze tak bogatego sklepu rowerowego nie widziałem, w którym pracuje Gonzalo przesympatycznny gość żegnamy się fota i na trasę. Pierwsze 29 to lekki zjazd , póżniej upał narasta jedzie się coraz ciężej doliny pirenejskie piękne leci na zjazdach wiatr trzyma ledwie 16 km/ h. Po 70 km opadam trochę z sił, rozwijam matę drzemka 1h. Ruszam dalej upał, chłodzę się w rzece pięknej, masa ludzi wodospodziki fajnie. Zaczyna się stromy podjazd na przełęcz 4 km 280 w górę. Pot się leje więcej prowadzę niż jadę czuję w nogach wczorajszy dzień. Jest szczyt no i wiadomo 60 km i wiatr we włosach. Wpadam do Salsony dużego miasta, szybkie zakupy w Lidlu bo się ściemnia. 4 km za miastem nad rzeką znajduję fajne miejsce na rozbicie namiotu. Teraz piszę ten tekst, jutro krótki etap do Bergi i nocleg u Climenta z Wormshowers. Climent pisze do mnie i trzyma za mnie kciuki. Musi być ok.

Poranek widok z okna bajka © beduks

Andora mną wstrząsnęła © beduks

Fajnie po prostu super © beduks

Philip i jego zjazdowiec głowę ma jak egipcjanin © beduks

Damian z rowerem Philipa © beduks

Takie cuda tu sprzedają © beduks

Gonzalo fajny gość z Andorry © beduks

No i czas na powrót do Hiszpanii granica © beduks

Takie proste znaki szacunu dla bikerów © beduks

Witaj Katalonio tunelowo rowerowo © beduks

W tym miasteczku mieszka grożny biskup który ma władzę nad Andorą © beduks

Czerwone skały © beduks

Zjazdy zjazdy kanionami © beduks

Widoki przednie © beduks
Dzisiaj wyjątkowo gorący dzień

Jadę trochę mi smutno nie ma sie do kogo odezwać © beduks

Piękno wynagradza trud © beduks

W kierunku Solsony © beduks

Turkusowe jeziorka piękny widok © beduks

W wielkim skwarze do Solsony © beduks

Dużo zjazdów tylko ten żar ze 40 stopni © beduks

Ostanie wysokie grzbiety Pirenejów © beduks

Pięknie pięknie pięknie © beduks

Na noclegu nad rzeką © beduks
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 46.30km
- Czas 04:00
- VAVG 11.57km/h
- VMAX 66.10km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 1220kcal
- Podjazdy 1677m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Andora Królewski Etap 11
Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 3

Pokonanie najwyższej drogowej przełęczy w Pirenejach było moim marzeniem udało się. Zjazd do La Vela rekord prędkości 66,1 z sakwami. Obniżenie terenu 1500 m 20 km szalonego niezapomnianego zjazdu w pięknej scenerii wysokich szczytów.

Noc niespokojna cieło ale wiatr szarpie namiotem. Rano śniadanie coś nie tak z żołądkiem, biorę odtrutkę i stoperan czytam na kranie woda nie zdatna do picia i wszystko jasne. Jadę wiem będzie ciężko to etap królewski. Ludzie na serpentynach klaszczą trąbią spotykam polaków z Lubina są w szoku jak rowerem. Kilometry nie metry wloką się bardzo powoli 100 jazda 100 prowadzenie. Docieram do granicy Andory celnik kiwa bije brawo, bo tam są celnicy. Po 13 km Pierwsza handlowa miejscowość to tu jadą francuzi po zakupy jest tanio. Nie zdarza Kupuję owoce za 1E smaczne i naprzód serpentyny upał zmęczenie widzę szczyt wzruszenie narasta. 12.30 jestem na przełęczy Port d'Envalira mecie Tour de France i Voulta Espana. Łzy płyną same. Kilka fot do La Vela 20 km ale zjazdu biję rekordy 66,1 km/h z sakwami hamuję często bo trzeba robić zdjęcia widoki zniewalają. Kilkanaście minut 1500 m w dół i jestem w stolicy księstwa. Andora państwo księstwo bez podatków, pięknie bogato. Tylko z tą sztuczną trawą przegięli. Miasto bogate niedziela wszystkie sklepy otwarte, tanio. Kupuję nowy adapter do karty Sd i głośnik blutoutch 4 i tak taniej niż u nas. Szczęśliwy siedzę w knajpce zone free wifi i piszę Gonzalo mieszka 500 m stąd, ale kończy pracę o 20.00 mam czas, taki dzień nie zdarza się co dzień.

Mozolna walka z metrami woda zamieniana na pot, ale w jakiej scenerii © beduks

Francuzi po zakupy pną się serpentynami do Andory © beduks

Ciekawe ile jeszcze tych zakrętów © beduks

Te góry maja swój urok © beduks

Piękny widok zbocza © beduks

To już przy granicy © beduks

Ilość aut poraża © beduks

Pas de la Casa miasto handlu © beduks

Górska krówka © beduks

Fajnie dzwonią dzwonkami © beduks

Kupuję tu tanie smaczne owoce © beduks

Sceneria trochę księżycowa granica © beduks

Samopoczucie ok © beduks

Takie kontenerowe wzgórze © beduks

Moja droga mój trud © beduks

Jest nadzieja © beduks

Pierwsza miejscowość w Andorze © beduks

Ulice Pas De La Casa © beduks

Nareszcie w Andorze © beduks

Trochę tu dziwnie © beduks

Kolory wyraziste i piękne z tamtąd przyjechałem © beduks

Dalsze serpentyny bardziej strome do szczytu 200 m © beduks

Czuję to jeszcze kilka zakrętów jeszcze trochę wysiłku © beduks

Powietrze rzeżkie znacznie chłodniej niż w dolinach © beduks

Została ostatnia 100 © beduks

Piękne te Pireneje © beduks

Rowerek odpoczywa © beduks

Ponad 2300 asfalcik super © beduks

Dobrze ze nie pada ostatnio lało 3 dni © beduks

To już naprawdę blisko tak sobie wmawiam © beduks

Ludzie trąbią klaksonami dodają otuchy © beduks

Casa widziana z góry © beduks

Widoki widoki i chce się © beduks

Prawie na miejscu © beduks

Zrobiłem to dałem radę © beduks

Na szczycie © beduks

Nigdy nie zapomnę tego uczucia © beduks

Tu bywali walczyli najlepsi kolarze © beduks

Za chwilę zaczną się szalone zjazdy © beduks

Nie wiedziałem ze muchy pozabijają mi się na okularach 66,1 km/h © beduks

Andora zapiera dech w piersiach © beduks

1500 m w dół na odcinku 20 km to poezja zjazdu najpiękniejszy w życiu © beduks

Ciągle w dół nagroda za mega podjazd © beduks

Pierwsza miejscowość za przełęczą © beduks

Przybij piątkę misiu © beduks

Prawdziwy żywy downhilowiec mają tutaj swój raj © beduks

Bliskość wysokich gór jest niesamowita © beduks

Wszędzie czysto kolorowo jak z bajki © beduks

Andora coraz bardziej mnie zachwyca © beduks

Pogoda rewelacja niebo lazurowe © beduks

W kierunku Andora La Vela © beduks

Kościółek na rozdrożu © beduks

Andorski wodospad © beduks

Małe jest piękne © beduks

Dolina sprawia wrażenie bardzo wąskiej © beduks

Kolejna widokówka © beduks

Ceny niższe niż we Francji można zaszaleć © beduks

Trzeba poszukać sklepu i wreszcie coś zjeść © beduks

Wokół kilka trzy tysięczników © beduks

Prawdziwie królewski etap © beduks

No i co tu komentować © beduks

Rondo fontannowe © beduks

Blisko stolicy © beduks

To już La Vela © beduks

Rzeżba © beduks

Informacja Turystyczna w Andorze © beduks

Ring big © beduks

Miastowe klimaty © beduks

Mało ludzi spokój w końcu niedziela © beduks

Bardzo ładny park zdrojowy © beduks

Pozujemy czy pozorujemy © beduks

Samo zdjęcie © beduks

Centrum La Vela © beduks

Andorra © beduks

Mój pokoik u Philipa © beduks

Łazienka też ok © beduks
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 50.70km
- Czas 03:27
- VAVG 14.70km/h
- VMAX 51.90km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 1340kcal
- Podjazdy 1572m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Pireneje 11 ostro w górę
Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 0
Po 9.00 wyruszam z Saurat 5 km ostrego zjazdu frajda duża. Jadę do Ax les Thermes uzdrowiska górskiego. Podjazd znośny choć męczy po 32 km docieram, idę do office de turisme i na necik. Majka wygrał to gość. Jadę dallej procent podjazdu znacznie rośnie tera każdy km to walka. Ludzię trąbią klaszczą dodają otuchy. Przekleństwem jest przeogromny ruch na tej drodze. Po 10 km już trochę zmęczony jestem w połowie drogi do góry 1200 mnpm podjazdy prawie 1000 m. Gotuję obiad, makaron z gulaszem angielskim ostatnia pucha z Polski. Jeszcze 10 km i chyba camping bo pogoda niewyrażna ochłodziło się góry, 20 stopni to duży przeskok ubieram bluzę. Kręcę z dużą frajdą już wiem i czuję, że dam radę i jutro w południe zdobędę Port D'Envalira. Piszę na bieżąco w czasie krótkich odpoczynków. ostatnie kaemy to męka opadłem z sił docieram do ostatniej miejscowości przed Andorą i postanawiam zanocować na campingu taniutki jedyne 7,20 warunki super. No i dramat w Ax zostawiłem czytnik kart do ipada wraz z kartą sporo zdjęć przepadło część zgrałem na ipada. Jutro atak szczytowy jestem na 1534 m zostało niecałe 900 bardzo ostrego podjazdu.
Ranek widok z campingu
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 106.50km
- Czas 06:14
- VAVG 17.09km/h
- VMAX 53.20km/h
- Temperatura 32.0°C
- Kalorie 2848kcal
- Podjazdy 1657m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Pireneje 10
Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 1
Ruszam bardzo wcześnie z Carcassonn tutaj dopiero o 7 jest jasno. Pierwsza10 ok. Póżniej długi podjazd na przełęcz 250 m do góry. Szalony zjazd na dół, nie ma już winnic są pola słoneczników. Dojeżdżam do krainy Mide Pirenejs. Tankuję benzynę do kuchenki w Aldi kupuję dużą puchę ravioli z mięsem za 1 euro. Gotuję obiad robi się strasznie gorąco 39 stopni. W jakiejś małej miejscowości piękny basen cena 2 euro to tanio. 2 godz. Odpoczynku i schładzania organizmu. Dostaję email od Camil, że dostała gości i nie może mnie przyjąć. No cóż życie. Dojeżdżam do pięknego Foix to takie ich Zakopane. Zamek na grani robi niesamowite wrażenie nadal gorąco 34. Schładzam się w Macu i dostaję info od Camil , że jej dobry przyjaciel przyjmie mnie na noc mieszka w Saurat małej pirenejskiej vilage wiosce 21km w stronę Andory. Jest póżno śpieszę się bo w górach pstryk i ciemno. Widoki cudne. Jadę dosyć szybko 14 km i szukam drogi do Saurat, nagle na skrzyżowaniu jakiś czrnoskóry w busie volsvagen woła pologne cyclist im friends Camil z Saurat. Okazało się, że Wilfred gość nad goście trafił się w samą porę bo szarzało. Wilfred to kumpel tego u ktorego miałem spać. Mówi że załatwi 3 sprawy miasteczku i jedziemy na nocleg. Ładuję się do busa z rowerem, środek silnie hipisowski gitara wyrko głośniki . Jedziemy do Wila do domu jest ogrodnikiem musi podlewać regularnie cenne uprawy które ma na strychu. Pełen profesjonalizm zielonej hodowli. Instrułuje mnie jak i co i dlaczego. Mówi bardzo prostą wyrażną angielszczyzną nawet ja rozumiem większość. Jedziemy do Saurat 5 km pod górę rano zjechałem 50 na h to bym się wypompował. Wioska leży w bok od mojej trasy ale zjazd i nie ma problemu. W domu wita mnie gospodarz Nicolas, Jean i Roberto i pyta haus czy survival oczywiście biorę to 2. Idzie silna burza znowu mam szczęście bo zaczyna lać. Wchodzimy na ogromny strych, a tam miniatura namiotu cyrkowego w środku 3 wersalki gry wideo muza przyciemniane światła jakieś fajki wodne, wystrój odlotowy. Ok 23 jemy bardzo obfitą kolację, zakrapianą winem Merolot. Moi gospodarze palą takie dziwne skręty i są coraz weselsi i milsi. Wil ma zdolności językowe Tczew mówi bezbł. A w Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie nieżle mu wychodzi. Pijemy śliwowicę irisch cafe i jemy sery dużo sera. Chłopaki stwierdzili koło 1.00 deszcz przestał padać idziemy do bistro. Jedyny lokal we wsi pełen ludzi. Śpiewają, tańczą grają w bilard, piłkarzyki itp. O 3 wracam z Nicolasem do domu reszta została. Rano na łóżkach same zwłoki nikt nie chce wstać a jest 9.00 robię sobie śniadanie, nadal nic piszę list podziękowanie i ruszam na trasę. Mam całą masę śmiesznych fot z tej imprezy potem wstawię.

Takiej imprezy się nie spodziewałem

Widoki zwalają z nóg podjazd też
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 51.00km
- Czas 04:02
- VAVG 12.64km/h
- VMAX 40.50km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 1204kcal
- Podjazdy 635m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
W kraju Katarów 9
Czwartek, 7 sierpnia 2014 · dodano: 09.08.2014 | Komentarze 0
Spałem koło dzwonnicy której zegar co pół godziny wybijał piękne dżwięki całą noc kilka razy się obudziłem i nie wiedziałem gdzie jestem. Po śniadaniu poszedłem do pobliskiego kościoła z Jeanem który załatwił klucze i mnie oprowadził. Jest tam unikatowa rzeżba Jezusa z Maryją i babcią. Następnie mój gospodarz oprowadził mnie po swoim małym na pierwszy rzut oka gospodarstwie. To tylku złudzenie kilkanaście pomieszczeń wspaniale zagospodarowanych salka kinowa dla wnóków pokoje każdy z wystrojony w kulturę jakiegoś kontynentu, biro swoje i żony, wielka łazienka z sauną, biblioteka, i wspaniała sypialnia ze sportowym pozdrowieniem: zautomatyzowanym łóżkiem i oświetleniem i ocz. klimą. Lekki szok jak emeryci na wsi francuskiej żyją. Po lekkim smacznym śniadanku ruszam do Carcassonne. Prawdę pisał Słynny rowerowy podróżnik Wilk, że droga do tego miasta to męka. 40 km pod silny wiatr człowy odbiera siły pewność siebie i chęć do życia. Wyczerpany decyduję się na Camping 14,20 to cena przystępna na Costa Brawa chcieli 50 euro, trochę z sentymentu 20 lat temu byłem tutaj ze świeżutką żoną. Reanimuję się 3 h w basenie. Posiłek na zimno benzyna się skończyła i ruszam do najlepiej zachowanego miasta średniowiecznego w Europie robi wrażenie. Jutro 82 km do Foix tam już czekają na mnie Camila i Cedric. Tu już zaczynają się Pireneje. Mam nadzieję na szybką regenerację bo jestem słaby jak piskle co z gniazda wypadło. Teraz wsuwam słodkiego melona za 1 euro.Zabytkowa architektura Carcassonne stanowi największy w Europie średniowieczny kompleks urbanistyczny. Składa się z dwóch części:
Cité - warownego górnego miasta
Miasta dolnego (La Ville Basse)
W ramach miasta górnego znajdują się 2 pasma murów, z bramami i barbakanami. Fortecę tworzą fortyfikacje - podwójny pierścień wałów obronnych i 53 wież. Umieszczono ją na liście światowego dziedzictwa UNESCO.


Moje małe obozowisko

Regeneracja na campingowym basenie

Cudowne Carcassonne
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 123.80km
- Czas 06:33
- VAVG 18.90km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 2876kcal
- Podjazdy 1615m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Kraina Win Lagotec- Rousion 8
Środa, 6 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 0

Rano czuję fizyczne zmęczenie. Przejechałem się ciut za dużo a tu 120 km po pagórkowatym terenie. Joel przygotował śniadanie. Mój gospodarz to maniak zdrowego jedżenia wszystko bio natural owoce warzywa ryby i woda, poza tym Joel to zawodowy travelmann pracuje w France Telrkom i zawodowo zwiedził pół świata w Warszawie też był pół roku. Największy wyczyn rowerowy to trasa Istambuł -Montpelier w 7 tygodni. Mieszka w pięknym apartamentowcu w bardzo dużym mieszkaniu na podwórzu palmy i basen. Tutaj śniadania je się bardzo leciutkie grzanki owoce miód płatki itp. Joel super gość postanowił kawałek ze sportowym pozdrowieniem: mną pojechać 40 km wyprowadził mnie z miasta narzucił niezłe tempo pow. 20 km pod koniec czułem się wypompowany. P ożegnaliśmy się pod Pezenac i dalej sam ale nogi nie chcą kręcić. Zjadłem winogrona i nic tym bardziej że w twarz wiał wiaterek nie mocny ale uciążliwy. Postanawiam uciąć drzemkę pod bramą pałacu jest piękne zacienione miejsce. 49 min. Ciut lepie jadę powoli do Beziers. Zostaje jeszcze 40 km upał rower nieche jechać koszmar. Pod koniec wjeżdżam w małe górki to ponad moje siły prowadzę bicycla. Jestem świadkiem gaszenia pożaru lasu przez samoloty. W końcu po 20 docieram do malutkiej miejcowości CESSERAS gdzie goszczą mnie starsi państwo Odile et Jean-Michel LEVEQUE. Warm showers jest jak bajka ja padam znóg a oni podają mi ręcznik wskazują prysznic a potem częstują piwem winem i pyszną kolacją. Jedliśmy zapiekankę ziemniaki cebula ser sałatkę, desery, no i obowiązkowo paleta fromage i wino. Dostałem pokój piękny wielkie łoże zabytkowe meble prawie jak w muzeum ale z dużym gustem. Idę spać, jutro muszę odpocząć do Carcassonne jadę 10 na h to niedaleko tam do basenu na campingu i liżę rany bo w oddali już widać pirenejskie potwory. W 4 dni prawie 500 km zsakwami to moje ekstrimum.

Białe jeszcze słodsze ale żadko bywają mogli by je schłodzić

Jest moc jeszcze

Rozeta w kościele w Cesareass © beduks

Langwedocja ok © beduks

Piwniczka win Jeana © beduks
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014
- DST 151.10km
- Czas 09:07
- VAVG 16.57km/h
- VMAX 50.20km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 4006kcal
- Podjazdy 832m
- Sprzęt Author Mission
- Aktywność Jazda na rowerze
Langwedocja 7
Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 07.08.2014 | Komentarze 1

Nocowałem na plaży przed Agde. Ruszam wcześnie szybko do Agde dalej do Narbonne tam do Lidla. Przed Narbonne Plage spory podjazd i super zjazd kładę się na plaży i pełen wypoczynek słńce fale itd. Ruszam do punktu końcowego mojej trasy we Francji średniowiecznego portu morskiego i świetnie zachowanej twierdzy Aigues Mortes. Upał straszny asfalt ma z 50 stopni. Docieram tam około 16 kilka fotek i na Montpelier. W ostaniej chwili noclegu udzieli mi Joel teraz 30 km i znależć go w tym ogromnym mieście. Dzwonię do Joela głos bardzo miły czeka na mnie. Komórka pada pierwsza brak prądu gps drugi to samo. Ładować nie ma za bardzo gdzie misto bardzo trudne do jazdy Joel mieszka na drugim końcu. W pizzerii podładowali docieram Joel czeka na ulicy macha z daleka. Spóżniłem się ponad godz. A on czeka. Jedziemy windą na 4 piętro prysznic pyszna sałatka z awocado sery wina nie ma bo Joel nie pije absolutnie żadnego alkoholu. Wyprałem rzeczy a on mówi że to nie jest ok maszyna musi. Rozmawiam z żoną na skype a tam w tle Joel wiesza moje ciuchy była oburzona. Idę spać dzisiejszy naj etap 150 km czuć w nogach.

Sredniowieczny port wojenny Aigues Motres © beduks

W AIgues Mortes port średniowieczny teraz zwrot na zachód

Mury twierdzy © beduks

Kolacja u Joela pyszna

Takie z trasy © beduks
Kategoria Costa Bra. i Piren. 2014