Info

Więcej o mnie.











Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2022, Styczeń5 - 3
- 2021, Grudzień10 - 0
- 2021, Listopad9 - 0
- 2021, Październik14 - 0
- 2021, Wrzesień22 - 0
- 2021, Sierpień9 - 0
- 2021, Lipiec5 - 0
- 2021, Czerwiec12 - 0
- 2021, Maj18 - 0
- 2021, Kwiecień13 - 0
- 2021, Marzec8 - 1
- 2021, Luty8 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad14 - 0
- 2020, Październik9 - 2
- 2020, Wrzesień13 - 0
- 2020, Sierpień22 - 0
- 2020, Lipiec25 - 0
- 2020, Czerwiec19 - 0
- 2020, Maj12 - 1
- 2020, Kwiecień4 - 0
- 2020, Marzec12 - 0
- 2020, Luty10 - 2
- 2020, Styczeń11 - 1
- 2019, Grudzień12 - 1
- 2019, Listopad11 - 2
- 2019, Październik11 - 3
- 2019, Wrzesień11 - 0
- 2019, Sierpień5 - 0
- 2019, Lipiec6 - 1
- 2019, Czerwiec18 - 2
- 2019, Maj17 - 0
- 2019, Kwiecień12 - 0
- 2019, Marzec13 - 6
- 2019, Luty13 - 5
- 2019, Styczeń12 - 0
- 2018, Grudzień12 - 0
- 2018, Listopad13 - 1
- 2018, Październik13 - 3
- 2018, Wrzesień16 - 0
- 2018, Sierpień21 - 2
- 2018, Lipiec23 - 2
- 2018, Czerwiec21 - 3
- 2018, Maj26 - 12
- 2018, Kwiecień19 - 2
- 2018, Marzec21 - 18
- 2018, Luty18 - 0
- 2018, Styczeń13 - 1
- 2017, Grudzień7 - 1
- 2017, Listopad13 - 2
- 2017, Październik13 - 0
- 2017, Wrzesień17 - 3
- 2017, Sierpień17 - 1
- 2017, Lipiec24 - 1
- 2017, Czerwiec16 - 3
- 2017, Maj23 - 3
- 2017, Kwiecień22 - 7
- 2017, Marzec18 - 4
- 2017, Luty14 - 3
- 2017, Styczeń16 - 3
- 2016, Grudzień17 - 4
- 2016, Listopad16 - 5
- 2016, Październik17 - 5
- 2016, Wrzesień19 - 3
- 2016, Sierpień17 - 2
- 2016, Lipiec24 - 6
- 2016, Czerwiec20 - 6
- 2016, Maj27 - 10
- 2016, Kwiecień27 - 3
- 2016, Marzec25 - 17
- 2016, Luty20 - 26
- 2016, Styczeń18 - 4
- 2015, Grudzień17 - 3
- 2015, Listopad10 - 1
- 2015, Październik18 - 10
- 2015, Wrzesień16 - 4
- 2015, Sierpień13 - 8
- 2015, Lipiec28 - 11
- 2015, Czerwiec24 - 13
- 2015, Maj21 - 9
- 2015, Kwiecień21 - 18
- 2015, Marzec25 - 27
- 2015, Luty21 - 19
- 2015, Styczeń22 - 27
- 2014, Grudzień7 - 8
- 2014, Listopad11 - 14
- 2014, Październik13 - 3
- 2014, Wrzesień17 - 3
- 2014, Sierpień24 - 18
- 2014, Lipiec23 - 13
- 2014, Czerwiec22 - 21
- 2014, Maj13 - 5
- 2014, Kwiecień22 - 22
- 2014, Marzec15 - 11
- 2014, Luty10 - 11
- 2014, Styczeń11 - 14
- 2013, Grudzień2 - 1
Wpisy archiwalne w kategorii
Gruzja i Arm. 2016
Dystans całkowity: | 1474.28 km (w terenie 89.00 km; 6.04%) |
Czas w ruchu: | 94:46 |
Średnia prędkość: | 15.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.70 km/h |
Suma podjazdów: | 13357 m |
Suma kalorii: | 54987 kcal |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 70.20 km i 4h 30m |
Więcej statystyk |
- DST 73.16km
- Czas 05:20
- VAVG 13.72km/h
- VMAX 52.60km/h
- Temperatura 32.0°C
- Kalorie 3404kcal
- Podjazdy 979m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 11 do Araratu.
Środa, 6 lipca 2016 · dodano: 07.09.2016 | Komentarze 0
Pospaliśmy dłużej niż zwykle i ruszyliśmy na trasę przy sporej temperaturze. Jechaliśmy owocową doliną pełną sprzedawców różnych fruktów, wina i czaczy. Na trasie spotkaliśmy sympatycznych włochów z którymi kilkakrotnie wyprzedzaliśmy się tego dnia. Na trasie poczęstowano nas owocami i lawaszem, miły niespotykany w Europie gest. Pan z Iranu również nas ugościł kawiorem i szaszłykiem. Długo i namiętnie w upale na podjazdach. Przejazd przez czerwony kanion i bardzo długi zjazd do miasta Ararat. Słynnej góry nie było widać bo pogoda padła. ( pozostała nadzieja na rano ). Zaczęło padać, ale uczynni mieszkańcy pilotowali nas do spokojnego hoteliku , gdzie pojedliśmy pysznego arbuza.
Campingowo rewelacja © beduks

ruszamy na Ararat © beduks

Czubek czy góra co ja tutaj robię? © beduks

Ranek wita nas widokami © beduks

Zatrzymuje czas © beduks

Alkoholowa dolina © beduks

Precjoza czereśniowe © beduks

Jest wybór winny © beduks

Podjazdy moja pasja © beduks

Podjazd z bufetem za free © beduks

Co za tym wzniesieniem jasne kolejny podjazd polecam na ukojenie nerwów © beduks

Teraz tylko w dół © beduks

Włosi jeżdżcy tacy sobie za to mili © beduks

Cmentarnie i widokowo © beduks

Na Ararat © beduks

Irańczycy mili ludzie © beduks

Kawior i lawasz od pana z Iranu czemu nie szaszłyk też był © beduks

Przyrodniczo po Armeńsku © beduks

Naprawdę ciekawe miejsce na rowerowanie © beduks

Panorama każda piękna jak każda inna © beduks

Cmentarzyk bardzo wysoko © beduks

Pogoda sprzyja zmęczenie narasta © beduks

Holendrzy maja pod góę my już nie © beduks

Na dole czeka na nas niezwykły Ararat © beduks

Damian i Armenia © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 90.76km
- Czas 05:32
- VAVG 16.40km/h
- VMAX 55.10km/h
- Temperatura 25.8°C
- Kalorie 3752kcal
- Podjazdy 812m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 10 przełęcz Selima.
Wtorek, 5 lipca 2016 · dodano: 01.09.2016 | Komentarze 0
Jedziemy nadal dalej wzdłuż Sewanu do Martuni. Na trasie wiele historycznych chaczkarów , czyli krzyżów rzeżbionych w kamieniu.Za tą miejscowością kolejne , dość łagodne jednak bardzo długie podjazdy na słynną przełęcz Selima. Droga wydawała się nie mieć końca osiągnęliśmy najwyższy punkt wyprawy 2410 mnpm. Piękno przełęczy Selima kładzie na kolana zaczęły się-zjazdy serpentynami. Przebiło to nawet zjazd do Andory w Pirenejach. Tarcze polewałem wodą by nie spalić klocków. 13 km 1450 m niżej, słoneczna bardzo ciepła owocowa dolina. I tu spotkało nas ogromne zaskoczenie w postaci znakomicie położonego i wyposażonego campingu. Nie odbiegał standardami od tych z europy zachodniej z wyjątkiem śmiesznie niskiej ceny i zagęszczenia byliśmy tylko we 2 na całym terytorium. Spaliśmy w domku na drzewie, a gospodyni powiesiła nam na drzewie router wifi. Ucięliśmy teletransmisje z domem i znajomymi degustując pyszne miejscowe wino.
Chaczkary historia tej ziemi © beduks

Precyzyjnie w kamieniu © beduks

W środku małego chramu © beduks

Cmentarz po Ormiańsku © beduks

Zawsze na wzniesieniu © beduks

Ludzie dbaja o pamięć © beduks

Kolejny chaczkar © beduks

Duży chaczkar © beduks

Technologia cięcia głazu © beduks

Przed przełęczą © beduks

Mgliście i pochmurnie © beduks

Na przełęcz Selima zapowiada się pysznie© beduks

Rekord wysokości © beduks

Chłodzenie tarcz © beduks

U góry 9 stopni © beduks

Przez wieki jedyna droga przez te góry © beduks

Pustkowia Armenii © beduks

Zjazdowiec AS © beduks

Zielo mi zielono © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 90.76km
- Czas 05:32
- VAVG 16.40km/h
- VMAX 55.10km/h
- Temperatura 23.8°C
- Kalorie 3752kcal
- Podjazdy 812m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 9 Sewan zdobyty.
Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 31.08.2016 | Komentarze 1
Z rana w mglistej pogodzie rozpoczęliśmy bardzo męczący podjazd na przełęcz. 2 godziny sporo potu i jest kolejny długi tunel. W tunelu ciemno ciasno i spory stres. Wyjeżdżamy na 2100 mnpm i nagroda widok na skąpane w słońcu ogromne jezioro Sewan, czyli Armeńskie morze. Cierpło miło i fantastyczne widoki. Zrobiliśmy popas przy bardzo cywilizowanym markecie. Okolica to głownie sprzedaż ryb sewańskich w różnym wydaniu, my skosztowaliśmy wędzonej. Ruszyliśmy wzdłuż brzegu , biwak na samym brzegu tego cuda natury. Ciepła kolacja na maszynce i toast koniakiem za osiągnięcie jednego z głównych celów wyprawy. Trochę nastrój psuły 1000ce muszek, co i tak nie przeszkodziło nam w w kąpieli w ciut chłodnej wodzie w końcu jezioro leży na wysokości 1920 mnpm. czyli wyżej niż Kasprowy Wierch.Sewan (orm. Սևան լիճ – Sewan licz) – największe jezioro w Republice Armenii, a także największe jezioro Kaukazu i jedno z najwyżej położonych jezior świata (1916 m n.p.m.). Położone jest 120 km na północny wschód od Erywania w prowincji Gegharkunik. Razem z jeziorami Wan i Urmia nazywane jest jednym z trzech mórz Armenii (jako jedyne spośród nich leży na terytorium współczesnej Republiki Armenii). Jezioro chronione jest przez Sewański Park Narodowy od czasu jego utworzenia w 1978, kiedy jeszcze Armenia była jedną z republik ZSRR[3]. Ponadto jest objęte konwencją ramsarską od 6 lipca 1993

Jezioro Sewan widziane z klasztoru Sewanawank Państwo

• średnia
• maksymalna
25m
80m Objętość 32,927 km³ (2002)

Nie ma lekko podjazd czyni rowerzystę silnym jeszcze prawie 7 km © beduks

Przed przełęczą pochmurno © beduks

Jest nareszcie jeszcze 3 km w ciemnicy © beduks

Po 2 stronie przełęczy © beduks

To zjeżdżamy nad Sewan © beduks

Kraina rybek © beduks

Rybki żywe © beduks

Piec do lawaszu w markecie © beduks

Nad Sewanem © beduks

Hit armeński dacza w beczce po paliwie © beduks

Miasta szare i smutne © beduks

Na trasie takie dzieła © beduks

Sewan to jest konkret © beduks

Na trasie do noclegu © beduks

200 km obwodu jeziora © beduks

Przeciwny brzeg © beduks

Brzegiem Sewanu © beduks

Czuć wysokość © beduks

Magnetyczne wrażenia © beduks

Biwak nadsewański © beduks

Na biwaku © beduks

Kolacja wrze © beduks

Wieczorowa pora i Sewan © beduks

Takie to proste wystarczy rozbić namiot © beduks

I jeszcze jedna fota jeziora © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 87.55km
- Czas 06:12
- VAVG 14.12km/h
- VMAX 50.30km/h
- Temperatura 23.2°C
- Kalorie 4284kcal
- Podjazdy 1456m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 8 na przełęcz Puszkińską.
Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 30.08.2016 | Komentarze 0
8 etap to poważne wyzwanie wjazd na słynny Puszkińskij Pierewał. Podjazd zajął ok 2 godziny mozolnej wspinaczki zakończone długim ciemnym tunelem. Zjazd do słonecznej doliny bardzo przyjemny. Dalej było nie po drodze więc wróciliśmy na przełęcz na pace woskowego auta. Kolejny zjazd do Vanadzor. Zaczęliśmy kolejny bardzo długi podjazd. Niestety zaczęło padać deszcz był zimny i bardzo nieprzyjemny pow.2200 mnpm jechało się kiepsko. Szalony kierowca chciał mnie pozbawić życia jadąc na czołówkę i niewiele zabrakło by mu się udało. Z lekko starganymi nerwami zostaliśmy podjęci przez życzliwych Ormian darmowym posiłkiem. Pogoda wróciła i bardzo długi zjazd do słonecznego Dilian bardzo przyjemny. Udało się przed wieczorem "ugryźć" 3 km podjazdu na przełęcz Sewańską. Trochę problemów z miejscem na nocleg, w końcu rozbiliśmy namioty na opuszczonej posesji na bardzo widocznym miejscu. Skutek był taki, że wieczór umilały nam okoliczne dzieci , w nocy mieliśmy odwiedziny wstawionych panów którzy bezskutecznie zapraszali nas na koniak.

Jak chcesz potu i zmeczenia Armenia ok © beduks

Góry zawsze piękne © beduks

Podjazd pod Puszkińska przełęcz © beduks

Krówki na stoku nie na asfalcie © beduks

Tunel na przełęczy © beduks

Za Puszkińska przełęczą © beduks

Zjazdy nareszcie © beduks

Panie do oprawienia © beduks

Biją łowieczki © beduks

Skórki z owiec całkiem świeżo zdjęte © beduks

Słynne ormińskie szaszłyki © beduks

W Dilian z miejscowymi © beduks

Ten słynny barszcz nie skosztowaliśmy © beduks

Jest moc i chęć tu mnie prawie ubili © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 101.38km
- Czas 05:46
- VAVG 17.58km/h
- VMAX 57.60km/h
- Temperatura 34.0°C
- Kalorie 5042kcal
- Podjazdy 1375m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 7 zaczęły sie poważne góry.
Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 30.08.2016 | Komentarze 1
Armenia powitała nas podjazdami które rosły i rosły. w Południe temperatura przekroczyła 40 stopni. W mieście Alawerdi odpoczęliśmy ciut i pięknym kanionem rzeki Dilijan pojechaliśmy do Vanadzor. Tam kolacja w KFC. Na trasie pogadaliśmy w ciekawy sposób z miejscowymi było bardzo sympatycznie . Kawałek za Vanadzor biwak na dziko na stoku góry. Sen piękny przy grożnych pomrukach burzy która nas oszczędziła. Następnego dnia wielkie wyzwanie przełęcz Puszkińska.
Biwak nadrzeczny © beduks

Zapowiada się piękny dzień tylko ten upał © beduks

Mój mały domek na 3 tygodnie © beduks

Armeńska rodzina wraca z zakupów © beduks

Ruszamy w Armenię © beduks

Andrzej i Armenia ( pani znała 4 języki i miała niesamowitą wiedzę o świecie)© beduks

Zaczynają się poważne góry © beduks

Krajobrazy ormiańskie © beduks

Armeński bombobus © beduks

Armeńskie klimaty © beduks

Teraz żarty się skończyły zaczęły sięgóry © beduks

Dolina rzeki Dilian © beduks

Krajobraz poradziecki © beduks

Góry Armenii 80 proc kraju leży powyżej 1000 m © beduks

Widoczki zacne © beduks

Najwięcej jest wulkanizacji i myjek © beduks

Góra jak z władcy pierścieni © beduks

Asfalciki niezgorsze © beduks

Rzeka Dilian © beduks

Powoli podnosimy się coraz wyżej w kierunku jeziora Sewan © beduks

Ulice Alaverdi © beduks

Przyroda przepiekne miasta ubogie © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 81.33km
- Czas 05:26
- VAVG 14.97km/h
- VMAX 58.10km/h
- Temperatura 31.0°C
- Kalorie 3183kcal
- Podjazdy 636m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 6 do Armenii
Piątek, 1 lipca 2016 · dodano: 22.08.2016 | Komentarze 1
Pospaliśmy do 9.00 co oznaczało jazdę w upale, mecz trzeba było odespać. Sprawnie opuściliśmy Tblisi. Zacząłem odczuwać skutki zatrucia, od kilku dni część mojej diety stanowił stoperan. Nasilenie nadeszło nagle, stad jechało się dosyć ciężko. W południe temperatura dobiegała do 40 stopni. Zatrzymaliśmy się w bardzo sympatycznej restauracji w Marmeuli . Staliśmy się atrakcją dnia , a jedzenie gruzińskie było pyszne zwłaszcza wołowina. Teren zaczynał lekko falować , na horyzoncie zobaczyliśmy wielkie góry Armenii.Spotkaliśmy parę ze Szwajcarii jadącą do Nepalu. I Ukraińca jadącego dookoła morza Czarnego. Przestrzegał nas przed koszmarem ogromnych podjazdów w Armenii , ale to dopiero przed nami. Na granicy Andrzej miał małe problemy z wjazdem, ale wreszcie byliśmy na armeńskiej ziemi. Wymiana dolarów na dramy dostaliśmy prawie 100000 ichniejszej waluty dram.Biwak nad rzeką kilka km od granicy , było miło i spokojnie.
Rwąca potężna Kura © beduks

Dzisiaj bardzo ciepło upalnie © beduks

Jadło po gruzińsku © beduks

Reklama Sobieskiegio w Azji © beduks

Jest kontakt © beduks

Para ze Szwajcarii © beduks

Mini peleton © beduks

Armenia coraz bliżej © beduks

Bardzo szczupły rowerzysta z Ukrainy opowiadał o koszmarze armeńskich gór trasa dookoła morza Czarnego © beduks

Na granicy auto na sznurkach © beduks

Pewne problemy ASA © beduks

Żegnaj Gruzjo © beduks

Witaj Armenio © beduks

Kupa dramów nasza © beduks

Już w Armenii © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 30.62km
- Czas 02:00
- VAVG 15.31km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 32.8°C
- Kalorie 1057kcal
- Podjazdy 128m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 5 Tbilisi
Czwartek, 30 czerwca 2016 · dodano: 22.08.2016 | Komentarze 1
Etap krótki 30 km, ale jazda przez Tbilisi to hardkor rowerzysta tam nie istnieje. Jest złem przeszkodą. Stresik był nawigowanie do legendarnego Guest Hause Irina na Ninoshvili trudne. Ale. warto było okazało się , że Irina odeszła tak przykro naj przyjaciel polaków w Tblisi. Przyjęła nas Luna jej córka i było zacnie albo nawet niewyobrażalnie jej empatia kładła na kolana. Ruszyliśmy pieszo i metrem w miasto 1 cel carskie banie. Łaźnie gruba rura w baseniku woda o temperaturze b wysokiej,sauna. Andrej myślał , że zostanie ugotowany i podany w formie rosołu po przywidzku . Ja wziąłem kultowy piling szorstką szmatą ( w domu stosuję to samo od 1 pobytu w 2012 polecam) i jeszcze kosił mnie ten sam bos co. 4 lata wcześniej. Odpoczynek i. zwiedzanie naprawdę pięknego Tblisi ( ohyda Erewania) Siminda Sameba stare miasto i pieszko na nocleg i mecz Polska Portugalia hiicior mistrzostw EU. Luna pomogła mi usmażyć jajecznicę był tzw dyskretną 3 ręką coś niesamowitego. Dała litr saperawi na mecz wrócił jej syn dodał 2 i mecz był winny szkoda tylko dramatu rzutów karnych bo gorsi nie byliśmy i pl mogła wygrać te zawody w kopaną kulkę. Spać, ach spać słodko po gruzińsku.
Słynne Carskie banie © beduks

Lody polskie w Gruzji © beduks

Auto na kołkach © beduks

Ciminda Sameba © beduks

Na moście nad Kurą © beduks

Plac prze Samebą © beduks

Potęga Sameby © beduks

Widok z okna Irina Guest House © beduks

Jajeczniczka w Irina haus © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 96.21km
- Czas 05:08
- VAVG 18.74km/h
- VMAX 66.70km/h
- Temperatura 27.3°C
- Kalorie 3684kcal
- Podjazdy 535m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 4 Mccheta
Środa, 29 czerwca 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 1
Po "pociągajaącej" nocy ruszyliśmy piękną trasą do skalnego miasta Up... .Tam kawka i dalej a dalej było żle bardzo żle. Upał niemiłosierny i Andrzej doznał zatrucia słabł chłopina w oczach. W małej wioseczce kazali pić czaczę ale nie chciał. Dwie godziny nad rzeką i leki niewiele zmieniły. Ja złapałem 2 gumę. Załatwiłem stopa i z rowerami podrzucili nas na stację. Tam nikt nie umiał powiedzieć kiedy pojezd przyjedzie. A plany były nawet szpitalne. W dworcowej restauracji cud leki zaczęły działać czy co AS ożył. Nawet do supry się przyłączył na którą zaprosił nas lokalny watażka. Okazało się, że teraz mamy do Starej stolicy Gruzji Mchety jeszcze dalej a jedyna sensowna droga to autostrada. No i guma nr 3 koszmar nie mija. To były bardzo szybkie 30 km. Po autostradzie chodziły krowy, psy ,holowano auta. To co tam rowerzyści. W Mchecie gość zaproponował nocleg w domu za jedyne 15 lari 27 zł. Zaprowadził nas do fajnej knajpy chaczapuri adzżaruli było pyszne. Mieszkanko super położone z widokiem na góry, łoża sprężynowe do tego pyszny litr wina saperawi i budzić rano.
Uplisciche

lokalizacja: 10 km na wschód od miasta Gori, region Kartlia Wewnętrzna (Szida Kartli)
Na skalistym brzegu rzeki Mtkwari znajduje się kompleks zabytków z czasów głębokiej starożytności. Jest to największe miasto skalne na terenie Gruzji. Składa się z wielu imponujących rozmiarem systemów pomieszczeń, często rozlokowanych na kilku poziomach, połączonych korytarzami lub schodami. )
Uplisciche znaczy „Pańska Twierdza”. Początki osadnictwa w tym miejscu sięgają paleolitu, lecz do dziś przetrwały głównie zabytki z czasów rzymskich i średniowiecznych. W czasach arabskiej niewoli (VII-IX w.), gdy Tbilisi stało się siedzibą emiratu, Uplisciche było głównym ośrodkiem politycznym i kulturalnym we wschodniej Gruzji. Wtedy urzędował tutaj król wraz z całym dworem.

Zachowało się wiele pieczar, których wygląd wskazuje na silne wpływy rzymskie. Jedna z najciekawszych komnat posiada półkolebkowe sklepienie z dekoracją kasetonową. W jego murach znajdują się przejścia do pomieszczeń pomocniczych. W jednym z nich wykuto siedzenia najprawdopodobniej przeznaczone dla widzów. Wedle popularnej hipotezy był to skalny teatr.)
Wraz z chrześcijaństwem zaczęły się pojawiać pomieszczenia nawiązujące do architektury miejscowej, posiadające system stropów belkowych wykutych w skale. Szczególną uwagę zwraca tzw. reprezentacyjna sala pałacowa królowej Tamar. Spośród innych komnat wyróżnia się ona znacznymi rozmiarami. Strop został w tym przypadku podzielony na dwie części kamienną belką. Na jednej z nich umieszczono kopułę, również wydrążoną w kamieniu, będącą źródłem światła. Została ona zbudowana ze skośnie ułożonych belek, przypominających wieniec darbazi, choć o odmiennym układzie elementów.)
Na terenie Uplisciche odnaleźć można także pomieszczenia z XI wieku, nawiązujące do ówczesnej architektury na Bliskim Wschodzie. Jednakże największe zainteresowanie badaczy wzbudzają liczne obiekty typowe dla rodzimego stylu.
Mccheta i okolice
Mccheta - starożytna stolica Gruzji

Żaden Gruzin nie uwierzy, że można odwiedzić Gruzję i nie zobaczyć Mcchety.
Po pierwsze leży ona dosłownie obok Tbilisi, po drugie tuż przy Mcchecie biegną najważniejsze szlaki komunikacyjne w kraju, po trzecie jest wyjątkowo urokliwie położona i wreszcie po czwarte – miasto może się poszczycić wspaniałymi zabytkami gruzińskiej cywilizacji, które w 1994 roku wpisano na listę światowego dziedzictwa kulturalnego i przyrodniczego UNESCO.
Nie ważne więc czy jesteśmy alpinistami, biznesmenami, czy „zwykłymi” podróżnikami – zawsze znajdzie się okazja i kilka godzin na wizytę w Mcchecie.
W dawnych wiekach Mccheta była areną najważniejszych wydarzeń w historii Gruzji i Gruzinów. Z tym miastem wiążą się początki gruzińskiego państwa. Właśnie w Mcchecie Gruzini przyjęli chrzest. Świadectwem minionych dziejów są monumentalne świątynie i klasztory, warownie oraz grobowce gruzińskich monarchów. Mccheta to starożytna stolica Gruzji, która dziś jest kulturową stolicą Gruzinów i „miastem-muzeum”.
Współczesna Mccheta to niewielkie miasto (ok. 7500 mieszkańców) żyjące głównie z rolnictwa, handlu i turystyki. Dziś jest stolicą administracyjnego regionu Mccheta-Mtianeti.
Informacje praktyczne
Mccheta i jej okolice są świetnym pomysłem na jednodniową wycieczkę ze stołecznego Tbilisi. Taki wypad na zwiedzanie można znakomicie połączyć z piknikiem na łonie natury lub biesiada w mccheckich restauracjach. Mccheta leży około 20 km od centrum Tbilisi.Najłatwiej dostać się do Mcchety taksówką. Tańszy wariant to marszrutki, czyli mikrobusy, które odjeżdżają z dworca Didube w zachodniej Tbilisi. Kursują one każdego dnia, choć w niedzielę wyraźnie rzadziej a podczas jazdy panuje wtedy większy ścisk. Bilet w jedną stronę kosztuje od 1 do 1,5 lari.
W Mchcecie nie brakuje knajp i restauracji, w których można zjeść gorące dania gruzińskiej kuchni np. chinkali lub chaczapuri. Z kolei na piknik pod gołym niebem warto zabrać świeżo upieczony gruziński chleb, czyli szoti lub lawaszi. Jest on wypiekany w specjalnych okrągłych piecach zwanych tone.

Położenie i krajobraz
Niewiele jest miast, którym położenie zapewniło tak malowniczy krajobraz, korzystny mikroklimat oraz wyjątkowo dogodne warunki do obrony i rozwoju gospodarki.Mccheta rozłożyła się w śródgórskiej kotlinie, w widłach dwóch rzek. W tym miejscu zbliżają się do siebie pasma Wielkiego i Małego Kaukazu a pomiędzy nimi przeciskają się głębokie obniżenia. Od południa miasto jest chronione przez wody Mtkwari (ros. Kury), czyli największej rzeki Gruzji, która swoje źródła ma w masywach Małego Kaukazu.
Tuż za rzeką w górę strzelają Góry Trialeckie (Mały Kaukaz), które tworzą „naturalne miejskie mury” o wysokościach (względnych) od 300 do 400 m. Wschodnie rubieże miasta leżą nad Aragwi płynącą z pasm Wielkiego Kaukazu. Dodatkowo od wschodu i północny Mccheta jest okolona przez Góry Saguramskie, o wierzchołkach sięgających prawie 1500 m n.p.m.
W pierścieniu gór wokół Mcchety rzeki wycięły trzy „naturalne bramy”, którymi można dostać się do miasta. Północne „wrota” powstały w miejscu, gdzie rz. Aragwi przebiła się przez Góry Suramskie. Tymczasem zachodnią i południową bramę tworzy głęboka dolina rzeki Mtkwari, która właśnie w Mcchecie raptownie skręca na południe.
Panoramę Mcchety najlepiej podziwiać ze wzgórza Dżwari. Wznosi się ono wznosi się po wschodniej stronie kotliny, nieopodal miasta. W czasie wschodu słońca, przy pogodnym niebie, widać jak ogromny cień góry zwieńczonej katedrą kładzie się na miejskiej zabudowie. Warto stanąć na szczycie Dżwari i nacieszyć oko widokami, które zapierają dech w piersi.
W pierwszej chwili wzrok przyciągają wstęgi rzek, które łączą się ze sobą tuż przy murach monumentalnej katedry Sweti Cchoweli. W tym miejscu turkusowe wody Aragwi wpadają do brązowej rzeki Mtkwari. Miejska zabudowa Mcchety oglądana z Dżwari układa się w trójkąt. Jego wierzchołek tkwi dokładnie w widłach rzek, zaś podstawa opiera się o zielone stoki Gór Saguramskich.

Historia miasta
W miejscu dzisiejszej Mcchety ludzie osiedlali się już w paleolicie a nazwa miasta pochodzi zapewne od nazwy jednego z gruzińskich plemion zwanego Moschi. Społeczność Moschów stworzyła tutaj jedno z pierwszych gruzińskich miast. W III wieku p.n.e. Mccheta była stolicą królestwa kaukaskiej Iberii. Rządził nim król Parnawaz, który swoje panowanie rozciągnął daleko poza stolicę. W jego władaniu znalazły się nawet ziemie innego gruzińskiego państwa, czyli czarnomorskiej Kolchidy. Parnawaz wybudował w rejonie Mcchety Armazciche, czyli warowny kompleks ze świątynią i pałacem królewskim. Do dzisiejszych czasów przetrwały szczątki tych budowli.W IV w. Iberią rządził król Miriam II. W 317 roku, właśnie w Mcchecie przyjął on chrzest. Gruzińska Iberia stała się drugim po sąsiedniej Armenii państwem, które uznało chrześcijaństwo za religię państwową. Mimo, że V w. król Wachtang Gorgasali przeniósł stolicę do Tbilisi, Mccheta nadal pełniła szereg ważnych funkcji. Tutaj dalej urzędował katolikos, czyli zwierzchnik kościoła gruzińskiego a w mccheckiej katedrze odbywały się koronacje i pochówki kolejnych królów.

Ruszamy rano © beduks

Strażnicy skalnego miasta © beduks

Guma nr 2 © beduks

Widoki superowe © beduks

Uplisciche tuż tuż © beduks

Drogi nawet bardzo fajne © beduks

Uplisciche panorama © beduks

Skalne miasto Uplisciche © beduks

Taki zaprzęg tylko w Gruzji © beduks

Dojeżdżamy do starej stolicy Gruzji © beduks

Zabytki z III wieku © beduks

Starych ruin sporo © beduks

Widoczki zacne © beduks

Takie małe bakterie, a chłopa położyły © beduks

Piec do wypieku pysznego puri © beduks

Piekarnia puri © beduks

Reanimacja nadrzeczna © beduks

Supra i AS zmartwychwstał © beduks

Męska potańcówa © beduks

Krowy na autostradzie norma © beduks

Gliniane domy © beduks

Mccheta wieczorowo © beduks

Chaczapuri adżaruli pyszne © beduks

Moje sprężynowe łoże © beduks

Prawdziwe gruzińskie © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 103.92km
- Teren 18.00km
- Czas 06:27
- VAVG 16.11km/h
- VMAX 44.80km/h
- Temperatura 27.6°C
- Kalorie 358kcal
- Podjazdy 864m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
Gruzja i Armenia dzień 3 Borżomi i Gori
Wtorek, 28 czerwca 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 1
Rano okazało się , że Andrzeja coś ostro pokąsało i nie były to komary i jeszcze gryzonie zeżarły pół chleba i tak mit Rambo runął. Rany były poważne i leczył je do końca wyjazdu. Dobrze , że bestiom chleb lepiej smakował niż Andrzej. Borżomi ładnie położone ale ubieganie się o zimowe igrzyska olimpijskie to gruba przesada. Po zwiedzeniu miasta ruchliwą drogą pojechaliśmy do Chaszuri. Typowe smętne miasteczko. Kolejny upalny etap. Dalsza doga do Gori bardzo ruchliwa i niebezpieczna. Spotkaliśmy hiszpanów jadących do Chin. Zdecydowali się na drogę dla wariatów tak jak i my , a było ciut niebezpiecznie, większość rowerzystów rezygnuje i jedzie marszutka.Kawałek autostradą było całkiem nieźle i trzeba było na niej pozostać bo lokalne dróżki takie sobie. Docieramy do. Gori zwiedzamy muzeum najsłynniejszego Gruzina Stalina. Jemy kebaby. Kawałek za miastem rozbijamy namioty (obaj) nad rzeką przy linii kolejowej. Miejsce bardzo piękne i urokliwe tylko te stalowe potwory. Kąpiel w rzece niezła. Po najdłuższym etapie noc umilały nam jadące co chwilę pociągi. A linia była magistralą.
Mosty mosteczki © beduks

Królowa rzek Gruzji Kura © beduks

Borżomi nasze © beduks

Raniutko w Borżomi © beduks

Most w Borżomi piękniutki © beduks

Ale mostek piękny © beduks

Urokliwe Borżomi © beduks

Trasa dzisiaj z rana bardzo sympatyczna © beduks

Wyjątkowo przyjemna część etapu © beduks

Widoczki pyszne © beduks

W muzeum oprawcy narodów © beduks

Park narodowy Borżomi © beduks

Okolice Borżomi © beduks

A hiszpanie do pekinu jadą a co © beduks

W Gori © beduks

Morderca a pomnik ma, w Polsce też można takich znależć © beduks

Na schodkach po których biegał ten gruzin naj © beduks

Dom rodzinny mordercy milionów © beduks

Salonka Stalina © beduks

Wyjeżdżamy z Gori © beduks

Andrzej budowniczy © beduks

W namiocie lepiej © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016
- DST 45.94km
- Teren 21.00km
- Czas 03:25
- VAVG 13.45km/h
- VMAX 44.40km/h
- Temperatura 30.4°C
- Kalorie 2452kcal
- Podjazdy 922m
- Sprzęt Trek wyprawowy
- Aktywność Jazda na rowerze
GRUZJA i Armenia dzień 2
Poniedziałek, 27 czerwca 2016 · dodano: 18.08.2016 | Komentarze 0
Po spokojnej nocy i turystycznym śniadanku ruszamy w kierunku Borżomi. Początek drogi całkiem fajny około południa docieramy do miasteczka gdzie ucztujemy jest chaczapuri i mój faworyt pyszny gulasz wołowy o nazwie ostryj. Gospodarz podaje jeszcze w prezencie karafkę zmrożonego koniaku, bo służył w Polsce i nasz kraj jest ok. Po wypoczynku ruszamy w krętą górską drogę pełną kurzu. Po kilkunastu km łapię 1 z wielu gum. Wymiana dętki, przecięcie poprzedniej spore, droga lekki koszmar. Temperatura zbliża się do 40 stopni ( rekordowo gps pokazał 49)zdecydowanie najbardziej gorący dzień. Mały popas przy sklepiku w ubogiej gruzińskiej wsi. Z powodu koszmarnego-upału zażywamy kąpieli w górskiej rzeczce. Jest super. Dalej olbrzymia góra pod nią tunel, ale kolejowy. Wsiadamy do egzotycznego pociągu i pokonujemy kilka km pod ziemią. Bilety śmiesznie tanie ludzie wożą wszystko kury , kosy, grabie, worki z mąką. Jest nawet salon gier. Wysiadamy na małej stacyjce i po przejechaniu ok 20 km już o zmroku nocujemy na dziko tuż przed kurortem Borżomi.Andrzej znowu w stylu Rambo. ( z przygodami)

Biwakowe klimaty © beduks

Rano na biwaku © beduks

Trasa piękna ... była nadchodzi koszmar © beduks

Wąwóz piękny © beduks

Jest co oglądać ten piękny wąwóz nas wciąga © beduks

Wiemy gdzie jechać © beduks

Takie lokalne rzezby © beduks

2 śniadanie albo wczesny obiad © beduks

Ma chłop podejście © beduks

Rzeczka górska bardzo ciepło © beduks

Biednie ale satelitarnie © beduks

Sklep multikulti © beduks

No i koniec jazdy te cyferki są jakieś nienormalne © beduks

Woda to życie i paliwo © beduks

Mostek w stlu gruzińskim © beduks

Zadowolony gość z Przywidza © beduks

Nad rajską rzeczką © beduks

Ten to umie wypoczywać © beduks

2 rzeki w jednym miejscu dwie temperatury wody jak w spa © beduks

Promocja miasta © beduks

Goni pannę goni © beduks

Nadchodzi piękna chwila ... spisał się © beduks

Dalej pociągiem góra wielka a tunel tylko pociągowy © beduks

Jest przyrodniczo i widokowo © beduks

Wsi gruzińska wsi spokojna © beduks

Klimatyczny pociąg © beduks

Rambo idzie spać szkoda , że ostatni raz Rambo © beduks
Kategoria Gruzja i Arm. 2016